Wyruszyliśmy z Kuźnic o 7 rano. Było tu cicho, pusto, tylko paru turystów przyjechało busem i wszyscy kierowaliśmy się w stronę szlaku.
Z Kuźnic na Halę Gąsienicową prowadzą dwie drogi. Szlak niebieski przez Boczań i Skupniów Upłaz i żółty przez Jaworzynkę, Wybraliśmy ten drugi.
Szlak wiedzie wzdłuż polany z pasterskimi budynkami.
Jaworzynka |
Jaworzynka |
Grzęda i w dole Jaworzynka |
Karczmisko |
W stronę Giewontu i Czerwonych Wierchów. |
Do schroniska "Murowaniec" nie było daleko a tu mieliśmy zaplanowany nieco dłuższy odpoczynek i śniadanie. Nie starczyło czasu obejrzeć zdjęcia i tablice zdobiące jadalnię schroniska z ciekawymi informacjami o tym miejscu i ludziach co w nim bywali.
Chmurzyło się, zanosiło i w końcu zaczęło padać. W deszczu poszliśmy na niebieski szlak prowadzący do Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Po lewej stronie, poniżej szlaku stoi pomnik, kamień upamiętniający śmierć Mieczysława Karłowicza. Kompozytor i taternik zginął w tym miejscu w lawinie śnieżnej.
To był najtrudniejszy odcinek drogi. Zygzakiem, czasem kamienistym, czasem trawiastym i kosówkowym podchodziliśmy w górę po zboczu Małego Kościelca. Ścieżka była bardzo, bardzo stroma, wymagała trochę większego wysiłku ale za to widok z góry na pozostający w dole Czarny Staw jest niezapomniany.
Przełęcz Karb między Kościelcami to miejsce bardzo widokowe. Możemy tu stać i podziwiać całą Dolinę Gąsienicową, wszystkie stawy a od południowej strony wysokie tatrzańskie szczyty.
Ale zmienna ta pogoda, tylko zdążyliśmy się napatrzeć, zrobić zdjęcia a już na Świnicę napłynęły deszczowe mgły. Dlatego zamiast w górę skierowaliśmy się w dół do doliny miedzy stawy. Mogliśmy teraz przyjrzeć się im z bliska, są tak samo piękne, tajemnicze jak z góry.
Pożółkłe trawy nad jeziorem, czerwone krzewinki borówek, usychające kwiaty - tu już zaczynała rządzić jesień, ta najpiękniejsza pora roku w górach.
Ścieżka pomiędzy stawami schodziliśmy w dół aż do stacji wyciągu.
Do schroniska i Kuźnic było jaszcze sporo kilometrów schodzenia taką kamienną dróżką, dlatego wybraliśmy krótszą trasę, na Kasprowy i zjazd kolejką.
Pozostało mam strome podejście na Przełęcz Suchą.
Na Suchej Przełęczy zrobiłam szybko kilka zdjęć, bo znowu nadchodziły chmury i mgły.
Zachmurzyło się, pozostało tylko zjechać kolejką.
Takich miejsc w górach jak Sucha Przełęcz pod Kasprowym to ja bardzo nie lubię i jeśli to możliwe zawsze je omijam. Gromady niby turystów, biegających dzieci czy wiezionych w wózkach, wokoło pełno ludzi, gadania i wołania. Wolę chodzić na mniej uczęszczane szlaki, gubić się w leśnych uroczyskach, słuchać jak szemrze potok albo gdy nad moją głowa szumią wysokie drzewa. Ale najbardziej lubię być tam, wysoko, w tej kamiennej pustce, czuć tylko powiew wiatru i słyszeć tą głęboką, niekończącą się ciszę. Tak sobie pobyć sam na sam z górami.