niedziela, 22 kwietnia 2012

Między Marsylią a Saint Tropez.

Po trzy miesięcznej przerwie i każdej niedzieli przesiedzianej w domu bo zimno, nie mogłam się doczekać wycieczki do Tulonu. A do Francji bardzo lubię jeżdzić, po hałaśliwych i emocjonalnych Włochach to dla mnie miła odmiana.
Tulon to stare miasto w Prowansji, nad Morzem Sródziemnym. Istniało już przed naszą erą, rządzili tu Rzymianie, póżniej różni władcy południowych prowincji francuskich a potem królowie Francji.
Podczas Rewolucji Francuskiej Tulon znalazł się po stronie rojalistów i cumowały w porcie angielskie okręty. Napoleon jako dowódca artylerii przeforsował swój plan zdobycia Tulonu, zaciekle bronionego przez anglików i zdobył miasto, za to został mianowany kapitanem a potem generałem. To właśnie tu i od tego zwycięstwa zaczęła się polityczna i wojskowa kariera Napoleona Bonaparte.


Jadąc do Tulonu spodziewałam się, że znajdę tu starą dzielnicę z epoki Ludwika Króla Słńce a może tawernę, gdzie kiedyś marynarze śpiewali ballady i popijali rum albo jakieś portowe zauki odwiedzane przez pirata z przepaską na oku albo z papugą na ramieniu. Okazało się że niczego takiego nie ma. Tak było ale podczas wojny wszystko zostało zniszczone, zbombardowane. 7 listopada 1942r. wojska niemieckie otoczyły port a okręty zablokowały baie od strony marza. Francuzi wysadzili 75 swoich okrętów wojennych, pancerniki, torpedowce, krążowniki, niszczyciele wyleciały w powietrze i nie dostały się w ręce faszystów. Tylko trzy okręty podwodne odpłynęły do Algieru.
Dzisiaj Tulon jest portem Francuskiej Marynarki Wojennej. Zazwyczaj przebywa tu lotniskowiec Charles de Gaulle. Z daleka można coś sfotografować.




W porcie stoją żaglowki i jachty, czekają na letni sezon tylko jedna albo dwie wypływaja na marze.



Miasto jest nowe, odbudowane po wojnie, szerokie ulice, aleje palmowe i place. Na jednym z posadzono drzewa oliwkowe i pomarańcze. Jest tu plac targowy gdzie są owoce i warzywa najtańsze w całej Francji, sprzedawcy to najczęściej Afrykanie. Można się przysiąść i napić absyntu z karciarzami.


Był pogodny dzień. Mistral - zimny, gwałtowny, porywisty wiatr z północy - został gdzieś w Normandii. Nie wiał tego dnia. Mogłam usiąść w barze na zewnątrz, patrzeć na zatokę i marzyć o następnej wycieczce.....O tak, pojechałabym na Korsykę....  Może kiedyś...




niedziela, 15 kwietnia 2012

Kolory jesieni w Livigno.

U samej góry, gdzie kończy się mapa Lombardii i Italii, przy samej granicy szwajcarskiej między alpejskimi szczytami jest ukryta Dolina Livigno. Otaczona wysokimi górami była przez wieki niedostępna i nieznana.


Dziś możemy tu dojechać trzema drogami: z Veltelliny przez przełęcz Foscagno, ze Szwajcarii przez Poschiavo albo przez tunel Munt La Schera, Engadine.
Miejscowość snuje się po obu stronach drogi na długości 15 km. Środkiem doliny płynie niewielka rzeka, Spol, która wpada do Eno a Eno do Dunaju. Ponieważ te dwie rzeki należą do prawego dorzecza Dunaju, Włosi mogą, zgodnie z Konwencją Belgradzką z 1948r. żeglować bez opłat po  Dunaju aż do Morza Czarnego i biorą udział we wszystkich koferencjach międzynarodowych dotyczących tej żeglugi.


Klimat w Livigno to alpejski klimat, krótkie niezbyt gorące lato a długie i mrożne zimy i obfite opady śniegu. Ta miejscowaść to raj dla narciarzy, jest tu 35 wyciągów i trasy narciarskie o różnym stopniu trudności o łącznej długości 120 km.


Ta dolina jest ojczyzną wielu sławnych narciarzy. Tu urodził się i nadal mieszka brązowy medalista Daniel Zini i Giorgio Rocca. Pochodzą z tąd Katia i Mara Zani brązowe medalistki na 3000m i lekkoatletka Marianna Longa.


Sezon turystyczny trwa tu cały rok. Latem w Livigno są kilometry, kilometry tras rowerowych dla początkujących i bardziej doświadczonych amatorów tego sportu, kilometry ścieżek spacerowych w niższych partiach gór aż do jeziora-zapory Gallo.


Miasto jest strefą bez samochodów, pełne hoteli, barów, pensjonatów. Livigno to miejscowość przygraniczna, bezcłowa, niektóre towary - czekolada, perfumy najlepszych marek, papierosy, alkohol- kosztują 20- 30% mniej ale wywiezć mozna niewiele, tylko po jednej sztuce.


Najpiękniej jest jesienią.
Wokoło góry w kolorach jesieni, na zboczach baity, te stare, wiejskie i te nowoczesne, wyciągi nieczynne, goscie i turyści spacerują po mieście, siedzą w barach a niektórzy przed wieczorem wracają z rowerami albo z plecakami do domu. Nie chce się  wyjwżdzać.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Na przełeczy Foscagno.

Przełęcz Foscagno to wysokogórska przełęcz w Alpach. Przełęcz, która łączy Livigno z Valdidentro i z Valtelliną. Znajduje się na wysokości 2.291m i tylko przez tą przełęcz można dostać się do Livigno nie przekraczając granicy szwajcarskiej. Pierwsza droga została zbudowana dla celów wojskowych w 1912-14 roku. i była przejezdna tylko w miesiącach letnich, teraz jest odsnieżana i dostępna nawet w zimie.


Osiedle Trepalle na przełęczy jest osiedlem najwyżej położonym w Europie.
Byłam tu w ubiegłym roku, w pażdzierniku. Alpy w jesiennych kolorach, bezchmurne niebo a szczyty blisko jak na wyciągnięcie ręki. Piękne góry i wrażenia nie do opisania.